Z cyklu jak wasz pies zmienił wasze życie- wyszedłem do ludzi

Późny wieczór, dzwoni telefon, na ekranie wyświetla się nazwisko jednego z naszych właścicieli, nie odzywał się od ponad 2 lat, być może cos się dzieje i trzeba pomoc chociażby dobrym słowem, mimo polnej pory odbieram telefon.

 Dzień miałam trudny, dużo mi się tego dnia nie udało zrobić, dużo nowych problemów doszło, taki dzień, którego nie masz ochoty pamiętać, dzwoniący telefon, na koniec, nie napawa dobra nadzieja. Pani Aniu, przepraszam za porę, nie nic się nie dzieje złego, leży obok mnie na łóżku. Chciałbym, aby cos Pani wiedziała. Zanim Go kupiłem, czułem, że już nic mnie nie czeka, jako dorosła osoba, samotna bez rodziny, miałem tylko dom i prace, każdy zajęty rodzina, dziećmi, nie miałem nawet z kim się spotkać, nie miałem powodu, aby wyjść na dwór. Dzień mijał mi za dniem. Czułem bezsens, nic na mnie nie czekało, nic ciekawego się nie działo, nawet na urlop nie wyjechałem, bo niby po co, niby z kim ? Było mi w głowie i na około, czarno, smutno, beznadziejnie, głos zadrżał…faceci przecież nie płacz…tylko głos drży. 

I wtedy na fb ktoś z moich znajomych udostępnił Pani wesołe zdjęcie z psami, biło z niego tyle energii, optymizmu, radości Pani i psów, i zawitała myśl, a może bym miał takiego psa ? Ale ja przecież nigdy nie miałem psa, a tu od razu rasowego i do tego takich rozmiarów ? Pracuje, jestem sam, co będzie w tym czasie z psem, nie nadaje się do psów, nie umiem, nie wiem…przespałem się z ta myślą i wykonałem telefon do Pani, cierpliwie tłumaczyła mi Pani psie potrzeby plusy i minusy, i na koniec zapewniła mnie Pani, ze służy wsparciem, że można przygotować się na psa, czytając polecane książki. 

Maluchy miały wtedy tydzień, zapewniła mnie Pani, że porozmawiamy jeszcze kilka razy, ze muszę dać się trochę poznać, wtedy dobór psa, będzie łatwiejszy do mnie mojego charakteru, stylu życia, warunków, jakie mogę zapewnić itd. To było dla mnie niezwykle szalony pomysł, ja i pies i to taki który urośnie do moich rozmiarów i waga i wzrostem na dwóch łapach, ja, który nigdy nie miał psa…nawet rybki. 

Szaleństwo ziściło się w kolejnych 10 tygodniach, w każdym tygodniu dostawałem opis maluchów, relacje z ich życia, jak rosły. 

Prawie ostatniego dnia nie wiedziałem, który byłby dla mnie najlepszym towarzyszem, ani dla którego ja byłbym odpowiednim człowiekiem. Dla mnie każdy wyglądał tak samo, trudny wybór. Zdałem się na Pani zdanie, przegadaliśmy razem kilka godzin, i nadszedł ten dzień i miałem swojego Pana Doga jeszcze w mini rozmiarze.

Wywrócił moje ustabilizowane i smutne życie do góry nogami, brak ciągłego snu w nocy, wstawanie trochę jak do małego dziecka, wszystko pogryzione, zasikane, ale z każdym tygodniem, żyło nam się coraz spokojniej. Nie raz płakałem ze śmiechu z powodu jego pomysłów lub dziwnej pozycji do spania.

Jeszcze kilka razy zawróciłem głowę telefonem i rósł mój Pan dog, wchodząc z okresu dziecka, w okres zbuntowanego nastolatka, chcąc zapewnić sobie spokój i moc lepiej poznać jego psie zwyczaje, skończył psie przedszkole, potem szkolenie dla psa towarzyszącego, ja poznawałem kolejne osoby na szkoleniach. 

Zacząłem umawiać się na spacery, na piwo, na urodziny, imieniny, wszystko z naszymi psami, 

Jadąc na nasz pierwszy urlop nie było osoby, która by mnie nie zatrzymała z pytaniem, czy mogę pogłaskać, co to za pies, a może pobawiłby się z moim. 

Minęło nam tak dwa niezwykle aktywne lata wspólnego życia, nie było już czasu na smutne myślenie, na czarne dni bezsensu, zastąpiły je dni pełne spacerów, nowych znajomości, przyjaciół, których w telefonie wpisanych mam po psim imieniu. 

Weekendy spędzałem na szkoleniach, warsztatach, spacerach, podobnie każdy wolny dzień, ani się obejrzałem, nie miałem czasu na to, aby martwic się swoim bezsensem życia. Musiałem pomalować ochlapane przez psa ściany, zmienić łóżko, kupić nowe drzwi, bo stare zostały pogryzione. 

Właśnie planuje się oświadczyć cudownej dziewczynie, którą oczywiście poznałem przez psie spotkania…oboje kochamy nasze psie życie. 

Pani Aniu, dziękuje, za Niego, który dał mi nową siłę. 

Ale za co ?, to Pan podjął decyzje o psie, to Pan postanowił zmienić swoje życie, to Pan nie czekał a zaczął działać, ja tylko sprowadziłam na świat Pana psiego przyjaciela. 

I jak tu teraz taki dzień uznać, za zły i stracony ? Jak tu powiedzieć, że to nie był dzień udany, otarłam po rozmowie łzy wzruszenia, psy zmieniają nasze życie.

A jak Twój pies zmienił Twoje zżycie?

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *